Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Śro 10:30, 04 Kwi 2018    Temat postu:
 
-Wznosze toast za pamiec pani meza... Byl wielkim czlowiekiem. - Wypil lyk koniaku, delektujac sie jego delikatnym smakiem, po czym zapytal ponownie: - Czy pani wie cos o Blekitnym Kartelu, signora?

-Bardzo niewiele - odparla. - Pierwsze pogloski na ten temat pojawily sie na poczatku lat trzydziestych, gdy do wladzy dochodzili faszysci.

-Jakie pogloski?

-O istnieniu organizacji powiazanej z faszystami. Mussolini probowal wtedy

zniszczyc Cosa Nostra. Moj ojciec dwa razy trafil do wiezienia... Bez zadnego powodu.

-Slyszalem o tym. Co mowiono o Blekitnym Kartelu?

-Ojciec twierdzil, ze ci ludzie dostarczali faszystowskim dygnitarzom narkotyki i kobiety. Nawet samemu Mussoliniemu... Ten stary cap lubil kobiety. Musi pan zrozumiec, signor, ze gdy faszysci wypowiedzieli wojne Cosa Nostra, stracili jedyne zrodlo dostaw.

-Skad pani o tym wie? - zapytal Grazzini, pochylajac sie do przodu.

-Od ojca. Po wyjsciu z wiezienia przezyl tylko kilka miesiecy. Zostal otruty.

-Jest pani pewna? Slyszalem, ze zmarl na atak serca.

-Zostal otruty - powtorzyla zdecydowanie. - Umieral powoli z powodu trucizny, ktora podawano mu w wiezieniu... Podobno dostarczal ja Blekitny Kartel.

Grazzini usiadl glebiej w niewygodnym fotelu, przygladajac sie staruszce spomiedzy kolan.

-Czy pani maz o tym wiedzial?

Skinela glowa.

-Popelnilam ten blad, ze mu powiedzialam. Poczatkowo sadzil, ze to tylko babska podejrzliwosc. Zaczal jednak prowadzic na wlasna reke dochodzenie.

-I zmarl na raka - stwierdzil Grazzini po chwili milczenia.

-Tak. Pol roku pozniej.

-Mysli pani, ze ludzie z Blekitnego Kartelu mieli cos wspolnego z jego smiercia? Trento tak uwaza.

Staruszka ponownie wzruszyla ramionami.

-Wierze, ze mozna kogos otruc. Ale spowodowac raka...

Grazzini wyprostowal sie w fotelu. Zaczynaly juz bolec go kolana. Spojrzal na

zegarek i zapytal:

-Kto moglby powiedziec mi cos wiecej na temat Blekitnego Kartelu, o ile on nadal istnieje?

-Prosze porozmawiac z ksiedzem.

-Z ksiedzem? - wykrzyknal zdumiony Grazzini, o malo nie wylewajac z kieliszka resztek koniaku.

Staruszka usmiechnela sie ironicznie.

-Owszem, ale to musi byc specjalna osoba. Zna pan kogos w Watykanie, prawda?

Moj ojciec, maz i syn mieli tam zawsze dobre kontakty.

Teraz Grazzini chlodno sie usmiechnal.

-Oczywiscie. Bardzo blisko wspolpracujemy... Zwlaszcza w sprawach finansowych.

To konieczne.

Staruszka skinela glowa z aprobata.

-Radze wiec skorzystac ze swoich znajomosci i dotrzec do ksiedza, ktory zajmuje sie satanizmem.

-Co ksiadz moze wiedziec na ten temat?

-Wszystko - odparla ze smiechem staruszka. - Nie sadzi pan, ze w kazdej

konfliktowej sytuacji najwazniejsza sprawa jest poznanie przeciwnika?

51

-Wyszkolisz mnie tak, jak Michaela? - zapytala Juliet.Creasy spojrzal na nia. Obawial sie tego pytania, wiedzac, ze kiedys je uslyszy. Szli

wzdluz skalistego wybrzeza w okolicach Ta Cenc. Od polnocnej Afryki wial cieply poranny wiatr.

-Nie mozesz tego oczekiwac - powiedzial.

-Dlaczego?

-Po pierwsze, jestes dziewczyna.

-A po drugie?

-Posluchaj, Juliet - odparl z ciezkim westchnieniem - Zaadoptowalem Michaela w

konkretnym celu. Wiesz o tym.
Evil
PostWysłany: Wto 22:07, 22 Sie 2006    Temat postu: Swieto Sojuszu
 
Oto jest dzien w ktorym powstalo nasze forum cieszmy sie i radujmy sie nim.

Zamieszczam tego posta by byl symbolem powstania naszego forum.



FORUM Yv ExclamationExclamationExclamationExclamationExclamationExclamationExclamationExclamationExclamationExclamationExclamationExclamationExclamationExclamation

Powered by phpBB © 2004 phpBB Group